Pamiętacie ten dzień, kiedy Waszemu dziecku wypadł pierwszy ząb? Z jakimi emocjami się to wiązało? Ja tego dnia nie pamiętam – taka ze mnie gapa. Pamiętam za to, że starszak prawie zszedł na zawał gdy zobaczył, że z miejsca po zębie leci mu krew. Za to młodszy uznał, że będzie teraz wyrywał sobie zęby nałogowo, wtedy wróżka zębuszka mocno wesprze jego budżet skarbonkowy.
Lemoniadowy ząb
Pierwszy raz trafiliśmy na tę książkę, kiedy chłopcy już wiedzieli co zrobić z wypadniętymi ząbkami. Za każdym razem gdy się ich pozbywali, wkładali je pod poduszkę oczywiście oczekując, że zostaną zabrane przez wróżkę i zostawi im ona w zamian przynajmniej po piątaku. Z roku na rok wymagania odnośnie zapłaty za ząbek były coraz większe i ostatecznie zęby podrożały tak bardzo, że obawiałam się, że zbankrutuję.
Teraz też wierzą w tę wróżkę. Serio. To nie jest tylko moje pobożne życzenie. Oni wierzą, że ta wróżka istnieje i zostawia im pod poduszką banknot w zamian za ząb. Wykorzystałam więc to trochę i powiedziałam, że wróżka zabiera tylko zdrowie i białe ząbki. Od tej pory chętniej je szorują.
O czym jest „Lemoniadowy ząb?”
Był sobie pewien chłopiec – Marcin, który dość niefortunnie odkręcał zębami klej. Nagle usłyszał, że coś chrupnęło. Chwycił szybko za szklankę, żeby się napić i właśnie w tej szklance wylądował jego pierwszy, mleczny ząb. Ponieważ wpadł do szklanki z lemoniadą, ząbek ochrzczono lemoniadowym zębem.
Ząb oczywiście wylądował pod poduszką, a Marcin bardzo niecierpliwie wyczekiwał wizyty zębowej wróżki. Ta oczywiście przyleciała i.. SPEŁNIŁA JEGO MARZENIE.
Marcinek jest trochę jak mój młodszy Synek. Bo on też nie mógł już doczekać się, aż wypadną mu kolejne ząbki. Wiadomo, przecież jeszcze tyle marzeń czekało na spełnienie.
Lemoniadowy ząb to bardzo fajna książka, którą powinno znać każde dziecko. Niezależnie od tego, czy ma już za sobą pierwsze wypadnięte ząbki, czy to się dopiero stanie. A Wam, rodzicom, życzę jednak, by te zęby nie wypadały zbyt szybko, bo wiadomo kto odwala robotę za wróżkę. 😉
