Przywykłam do tego, że książki Wydawnictwa Wilga chwytają za serce. Za każdym razem gdy wpadają mi w łapki jakieś do recenzji cieszę się tak samo jak Chłopcy, że będziemy mogli je przeczytać. Na dniach – pewnie jeszcze przed Świętami – pokażę Wam pakiet innych cudeniek tego wydawnictwa ale dziś, przychodzę z prawdziwą petardą. Serce na sznurku to ciepła opowieść, która rzekomo ma trafiać do czytelników, którzy ukończyli 7 lat, ale podoba się i młodszym i starszym.
Serce na sznurku – o czym opowiada?
Sam tytuł już składania do przemyśle na temat tego, o czym może być historia. Okładka natomiast informuje nas, że pewnie w opowieści pojawi się niedźwiedź.
Niewiele obrazków, ale duże litery. Przystępny język. Trochę tego tekstu jest, dlatego mniej wytrwali czytelnicy muszą podzielić sobie wieczorne czytanie na raty. My też nie daliśmy rady przeczytać wszystkiego od razu, ale kolejnego dnia wróciliśmy do książki z takim samym zapałem.
No dobra, ale czym tak bardzo nas ta opowieść urzekła? Wyobraźcie sobie malutką foczkę – na bank od razu skradnie serca wszystkich dzieciaków. Mała nie ma nawet imienia, a już zaczął się jej życiowy koszmar. Jej mama ginie, ale ona uchodzi z życiem, za to przez wzgląd na jej krótki żywot niewiele jeszcze o tym życiu wie. Między innymi w żaden sposób nie potrafi wyczuć wszelakich zagrożeń.
To dlatego wizyta w domu niedźwiedzia nie wywołuje u niej większych emocji nawet wtedy, gdy on sam stwierdza, że właściwie to zapukał do jego drzwi wytworny obiad.
To opowieść o empatii, nauce tolerancji ale też o przyjaźni i o jej sile. Bardzo pouczająca, niezwykle mądra lektura, momentami wzruszająca. Książka, obok której nie można przejść obojętnie.
Pouczająca pozycja, warta zakupu moim zdaniem